W Ogrodzieńcu zaczęła się turystyka

Zamek był tak olśniewający, że pędem ku niemu pobiegłem - wspominał Aleksander Janowski, którego Ogrodzieniec natchnął do utworzenia Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego.

PTK poprzednik PTTK powstało w 1906 roku. Zamek w Ogrodzieńcu - czy raczej Podzamczu (obie miejscowości kłócą się o zabytek) - Janowski zobaczył 21 lat wcześniej: „Po południu nadciągnęła burza: jakie to inne było zamczysko w świetle błyskawic rozdzierających szare tło chmur. Zostałem na noc. Była księżycowa. Srebrny połysk znów na swój sposób oświetlił ruiny. Czy wielu ludzi mogło widzieć takie czary? Miliony Polaków nie wiedziały, że jest jakiś Ogrodzieniec lub gdzie go szukać” - wspominał.

W Towarzystwie istniała świadomość, że ZNAK ma szansę nieść zasadnicze przesłanie skierowane ku przyszłości. I tak się stało - Mikołaj Wisznicki zaprojektował ZNAK, w którym centralnie prezentował wyobrażenie zamku w Ogrodzieńcu ponieważ, jak trzydzieści lat później pisał Aleksander Janowski: "Rada w radę, na Zarządzie rzucono myśl, że idea Towarzystwa Krajoznawczego zakiełkowała w ruinach ogrodzienieckiego zamku, niechajże ten zamek będzie na tarczy naszego znaku". Na obręczy otoku zostały umieszczone herby trzech miast z trzech zaborów, a więc reprezentujące całość ziem polskich: Warszawę, Poznań, Kraków (trzy historyczne stolice Polski). Symbolicznie przekazano marzenia i zasadniczy cel pracy Towarzystwa - zjednoczenie ziem polskich w wolnym kraju.

 

Zamek w Ogrodzieńcu

Legenda mówi, że twierdza powstała w początku XII wieku. Hetman Skarbimir miał w niej więzić swą piękną siostrzenicę Witysławę, w której był szaleńczo zakochany. Jej narzeczonego Piotra Szczebrzyca wtrącił do lochu. Gdy dowiedział się o tym Bolesław Krzywousty, wysłał swe wojska, by uwolniły Witysławę i Szczebrzyca. Skarbimir zaś został oślepiony i pozbawiony wszystkich dostojeństw. W 1386 roku Władysław Jagiełło nadał dobra ogrodzienieckie Włodkom - ów rycerski ród uczestniczył w bitwie pod Grunwaldem. W 1470 r. Jan Bartosz Włodek postanowił jednak sprzedać Ogrodzieniec, który w końcu - za długi - trafił w ręce bankiera krakowskiego Jana Bonara. Nie nacieszył się nabytkiem, bo zaraz umarł. Jego bratanek Sewery, kierujący wówczas renowacją Wawelu, postanowił i swoją nową, odziedziczoną właśnie rezydencję upodobnić do siedziby polskich królów. Ale Zygmunt Stary wraz z żoną Boną wymogli zaniechanie w Ogrodzieńcu dalszych prac w obawie, by nie przyćmił on Wawelu.A potem był potop i rabunki. Przed popadnięciem w ruinę zamek uratował kasztelan krakowski Stanisław Warszycki. Był tak bogaty, że - jak mówi legenda - uważał się za równego Bogu. Miał też podpisać pakt z diabłem. Ponieważ sprzedał mu swoją duszę, po śmierci często pojawiał się na swych dawnych włościach pod postacią czarnego psa z brzęczącym łańcuchem lub galopującego na koniu jeźdźca, strasząc ludzi.

Po śmierci Warszyckiego zamek powoli popadał w ruinę.

 

W powrzednim wieku KALINKA była tu kilka razy – czas najwyższy zwiedzić ten zamek powtórnie, a będzie ku temu okazja 50 Ogólnopolski Zlot Przodowników Turystyki Kolarskiej.