Przy okazji zatrzymaliśmy się w Rudzie w celu zobaczenia zabytkowych zabudowań „ukrytych” przy wschodniej stronie drogi biegnącej do Stolna. Są tam: murowany Stary Młyn wraz z pozostałościami po generatorze (nad suchą strugą Młynówka) i zaniedbany (a szkoda) dworek.
Następnie pojechaliśmy przez Wałdowo do Sarnowa i tu zjechaliśmy na drogę gruntową w kierunku Gorzuchowa. Po przejechaniu około 0,7 km droga gruntowa zamienia się na piękny asfalt w związku z krzyżowaniem się z autostradą A1. Przejeżdżamy pod autostradą, po chwili asfalt się kończy i znowu jedziemy drogą gruntową, która się też się skończyła. Pojawił się krajobraz księżycowy, obrazujący zniszczony teren w związku z pozyskiwaniem ziemi i kruszywa do budowy autostrady. Natura wokół zniszczona, brak zieleni, ptaków, wszędzie wyrobiska żwiru.
Znalezienie Góry św. Jana okazało się bardzo trudne. Nie było wąwozu z bujną roślinnością i nie było drogi, którą kiedyś jeździł gen. Józef Haller z Gorzuchowa do Sarnowa.
Generał Józef Haller w latach 1932-1939 mieszkał w Gorzuchowie. Zafundował w roku 1933 na zboczu Góry św. Jana Grotę Matki Bożej, a roku 1936 postawił mieszkańcom Gorzuchowa (przy drodze do stacji PKP) pomnik-kapliczkę św. Andrzeja Boboli.
Trochę błądząc - kręciliśmy się tam i z powrotem - znaleźliśmy niezniszczony fragment góry, z ukrytą Grotą Matki Bożej. Osiągnęliśmy główny cel naszej wycieczki. Dotarliśmy do miejsca, w którym gen. Józef Haller modlił się z mieszkańcami Gorzuchowa. Chwilę się zatrzymaliśmy i następnie omijając ogromne wyrobisko żwiru dotarliśmy do Gorzuchowa. Zobaczyliśmy kapliczkę św. Andrzeja Boboli i podjechaliśmy pod dawny dworek generała (obecnie pełniący funkcje mieszkalną). W drodze powrotnej do Robakowa trafiliśmy na samochodową kolumnę weselników. Szybka decyzja, zrobiliśmy bramę i opłaciło się, bo otrzymaliśmy „podarunek” od młodej pary. W Robakowie chwila odpoczynku i powrót do domu.






